W poszukiwaniu oryginalnego hobby…

9780061215278

Nowy rok. Od poprzedniego różni się tylko cyferką i zapowiedziami wielkich zmian. Właśnie dlatego składamy sobie postanowienia noworoczne i stwierdziłem, że również sobie jakieś złoże. Tylko jakie?

Od zawsze chciałem mieć hobby. Nie chodzi tu o “interesowanie się czymś”, bo to brzmi strasznie gołosłownie. Wyraz “hobby” jest w tym wypadku o wiele lepszy, bo stawia mnie w roli kogoś, kto od lat pachnie kurzem, mądrością i oddaniem do pewnych spraw.

Nigdy nie miałem żadnego hobby. Zawsze się czymś interesowałem. Interesowałem się samochodami, grami komputerowymi, książkami, muzyką, wrestlingiem, ale nigdy nie byłem temu oddany tak, żeby być z tego dumnym. Poza tym, nie oszukujmy się – gdyby ktoś z was wykopał Józefa Piłsudskiego, to nawet jego kości znałyby się lepiej na moich zainteresowaniach, niż ja sam…

Chciałem to zmienić i postanowiłem, że będę miał jakieś hobby.

Poszukałem więc w Internecie jakie hobby można mieć. Odpowiedzi były różne:

Sport – okropieństwo. Nigdy nie lubiłem piłki nożnej, bo jedyna rzecz, w którą trafiałem na boisku, to niebo. Koszykówka? Zasada trzech kroków sprawiała, że skupiałem się na liczeniu, nie na grze. Siatkówka? Umiem serwować drugie danie, nie piłkę. Ręczna? Liczenie słojów na pniaku jest ciekawsze.

Muzyka poważna – nie po to wymyślili pop, żeby miał słuchać tej szmiry. To nie hobby. To masochizm. Każda laska, która słucha muzyki poważnej nawet niech mnie nie podrywa, bo wsadzę jej gramofon w dupę i puszczę Czajkowskiego.

Sztuka – tu miałbym nieco więcej do powiedzenia, bo kiedyś uczęszczałem na jakieś kursy malowania, rysowania, czy coś takiego. Nie pamiętam. Rzuciłem to w pizdu, bo zawsze miałem drugie miejsca w konkursach, a to tak samo fajne, jak supermodelka bez zęba z przodu.

Swoją drogą zawsze lubiłem Krzyk Edwarda Muncha. Niestety, kosztuję 300-400 mln dolarów na oko, więc musiałbym sprzedać dom.

Kolekcjonowanie. Czegokolwiek – znaczki odpadają, bo to nuda. Monety również, bo to nuda. Nalepki? Nuda. Autografy? Nuda. Porcelana? Nuda. Zbieranie, segregowanie i kolekcjonowanie czegokolwiek jest straszną nudą, bo to żadne hobby. Równie dobrze mógłbym zbierać i układać szyszki. Tylko po co?

Taniec – przeklęty taniec. Nienawidzę tańczyć, bo wyglądam wtedy jak pies, któremu przylepiło się do tyłka kawałek gówienka. Czuję się tak pedalsko, że gdyby stanął przy mnie gej, to byłby bardziej heteroseksualny niż ja. To przykre.

Gotowanie – to tak, jakby kobieta wzięła się za spawanie. Nie umiem gotować, bo to nie moja rola. Lubię eksperymentować w kuchni, ale tylko na blacie z kobietą. Moje kucharzenie zamyka się na jajecznicy i jajku na twardo. Czasami wychodzi mi jajko na miękko. Z reguły wtedy, kiedy miało być na twardo.

Pisanie – to chyba moje hobby. ale takie nie do końca. Wszyscy ludzie coś piszą i nie nazywają tego swoim hobby, więc pisanie nie jest tym, czym mógłbym się chwalić. Wy po prostu czytacie to, co napisałem.

Podróże – to też nie całkiem hobby. W każdym bądź razie byłem w Czechach, w Pradze. Jedyne miasto, które zwiedziłem poza granicami kraju i zakochałem się w nim od pierwszego wrażenia. Do cholery, tam nawet złodzieje są sympatyczni. Love Czechy :*

Niestety. Nie jestem hobbystą. Przynajmniej w mojej opinii. Ale wiecie co? Odkryłem fajne hobby, które jest dość oryginalne i atrakcyjnie drogie, mianowicie posiadanie pieca.

Piec jak piec, zwykły kocioł grzewczy, który ma na stanie każda rodzina w normalnym domu. To już na starcie sprawia, że to hobby ogólnodostępne.

To sprawa dość droga, zależy od hobbysty. Najtańszy piec kosztuję ok. 2000 złotych. Doliczyć należy węgiel, drewno, pompkę, bojler i resztę osprzętu – na oko 5 tysi najbidni.

Jeżeli skompletujecie już to wszystko i uda się to komuś zamontować w waszym domu, to odkryjecie niebywałą radochę napalenia w nim i dbania o płonący w środku ogień. Zauważycie, że różny węgiel, różne drzewo ma inne właściwości, zaczniecie kombinować z bajerami do kotła, poszukacie najlepszego sposobu na palenie w nim i zrozumiecie, że oddaliście się temu do końca.

Naprawdę. Jak spotykam się kolegami – hobbystami, to naszą rozmowę zaczynamy najpierw od tego, jak kto dzisiaj palił w swoim piecu i ile szufelek węgla dosypał. Niektórzy z nas potrafią nawet dorzucić do pieca o godzinie trzeciej rano. To naprawdę wciąga.

I takim oto sposobem zrozumiałem, że swoje hobby mam już od dawna, ale do tej pory nie potrafiłem tego zauważyć. Ale kiedy problem się rozwiązał, to pozostałem w punkcie wyjścia…

Jakie postanowienie noworoczne mam sobie złożyć? Pomysł?

13 thoughts on “W poszukiwaniu oryginalnego hobby…

  1. naucz sie grac na akordeonie albo na czyms tam i bedziesz mial hobby ;p
    aha i ostrzegam, ze piecowe hobby moze byc niebezpieczne dla Ciebie i reszty domownikow;p
    moj ojciec tak zaczal przesadzac z bieganiem do pieca i kombinowaniem, że w rezultacie w domu bylo tak cieplo, ze kazdy siedzial pod kilkoma pierzynami, a dodatkowo w ruch poszly piecyki elektryczne czy jakies tam… grzalki jakies w kazdym razie, nie znam sie;p
    ahh no i tatus swoj rytm dobowy uzaleznil od pieca, w kazdym razie w nocy kilka razy schodzi do kotlowni, by „doprowadzic piec do porzadku”.
    piec to zlooo!!!! xD

    • To hobby nie jest dla każdego. Ja do tej pory pamiętam swój pierwszy piec. Jeszcze kafelkowy, z fajerkami! Ale ten stare piece paliły, matko kochana…

      Boże, błogosław lata ’80. Amen.

      • taaa, kaflowe z fajerkami – to dopiero hit. kiedys jak moi kuzyni z Dojczlandu przyjechali do babci i dziadka, ktorzy takowy piec posiadali, to nie mogli sie nadziwic ze takie cos istnieje. I zabrali fajerki na pamiatke.

    • Wiesz, za ile opchną taką fajerkę kolekcjonerom z Niemcuf? Matko kochana, tam za fajerki oddaję się żony, dzieci, wiarę i samochody.

      • no to w takim razie chyba musze odzyskac to nasze polskie dziedzictwo… wywolam III wojne swiatowa! ale dla fajerek warto.

    • Ludziom przestają się podobać brzydkie wyrazy. Aż kiedyś o tym napiszę chyba…

      Poza tym, rafki – żyjemy w czasach, kiedy „kurwa” nie jest już tak szokującym wyrazem, jakim była kiedyś. Jak coś nie szokuję, to wychodzi z obiegu. Tak i u mnie jest.

      • pomimo tego, uwazam ze kurwa to najpiekniejsze przeklenstwo jakie kiedykolwiek powstalo. mozna z tego ulozyc piekne polskie zdanie. z reszta jak i z prawie wszystkimi polskimi przeklenstwami.

  2. segreguj śmieci
    mój ojciec tak sie w to wciągnął, ze mam w domu smietniki na wszystkie mozliwe odpady, zakladajace wszystkie mozliwe podzialy. moze to nic ale ja do tej pory nie wiem czy skórka od banana nalezy do odpadów „do spalenia” tudzież do „odpadów komunalnych” czy też moze jeszcze do innego cholerstwa…

Dodaj odpowiedź do Janek Anuluj pisanie odpowiedzi